Najnowsze wpisy


paź 13 2025

Nowe życie


Komentarze: 0

Skasowałam kilka blogów, dsetki wpisów i skasowałam swoje stare zycie, aby poczuć że jestem szczęśliwa. 

Nie wiedziałam, że opisywanie swoich złych nastrojów, bólu i innych rzeczy  jest pożywka dla istot, które póxniej to potrafią źle wykorzystać przeciwko nam. 

Juz teraz tak nie robie. A to co tu zostawię będzie po prostu piekne. 

Krystian się przebudził, czuje słyszy widzi. Uleczyl ptaka wahadełkiem. Uleczyl mnie. Kiedyś przeżyłam cos niesamowitego, bo nie wiem jak to okereslic i dziś czuję się jakbym narodziła się na nowo. 
I czasem chciałabym to opisac szczególowo - bo było to opisane, ale teraz nie chce. Może to bedzie na prawdę calkiem nowy początek. 

Pamiętać - nie wszystkim można pomóc. Kocham siebie, kocham moją rodzinę., Jestesmy szczęśliwiu, rozwijamy sie i wzrastamy. 

Życie jest cudem. Jest piekne. 

modrzak : :
wrz 29 2025

odczyt kronik 29.09


Komentarze: 0

Szukam odpowiedzi. Nie dostaje ich. Chyba nie powinnam ich dostać, skoro nikt i nic nie chce mi powiedzieć. Tak na prawdę czy to jest mi potrzebne?
Zapewne nie, ale kobiety podobno tak mają, że muszą mieć jakiś temat zamknięty. Ogólnie zawsze to odpuszczałam i nie musiałam wiedzieć wszystkiego, ale w tej sytuacji to mnie męczy, choć coraz mnie. Powoli wracam do siebie. Zajmuję się rzeczami do książki, maluję, czytam ksiażki. Zaczęłam "wędrówkę dusz" i co jest najlepsze wysłałam ta książkę Orso ni emając pojęcia, co w niej jest, ale wiedziałam, że musi dostać akurat tą. I tyle. I wiecej nc nie mogę zrobić. Mogę jeszcze wysyłać energię, ale z drugiej strony po co skoro straci ją na baby i alkohol. Teraz muszę zając się sobą. Nie mężem, nie pracą, nie życiem jako takim, tylko sobą. 

 

Wchodze w kroniki codziennie. Lubię czuć bezwarunkową miłość. Lubię kiedy mnie pocieszają i żartują. Lubię patrzeć na aurę jaka rozpościera się od drzew - w kronikach jest taka bajecznie wyraźna. Ostatnio jak wchodze witają mnie słowami "dzień dobry", kiedyś pytałam się czy jestem w kronikach. Teraz miło jest wiedzieć, że ktoś na mnie czeka. 

Przez ostatnie 3 miesiące, gdy chciałam zamykac sprawy z Orso, mówiły, że to nie jeszcze nie koniec. Dziś powiedziały, że już mogę, że to koniec, a po chwili dodały... w tej wersji już się nie spotkacie. Mówiły, że jeszcze nasze drogi się skrzyżują, ale będziemy inni. Nie chcą mówić kiedy, jak i co z tego będzie. ale może dobrze, że mam te ziarnko nadziei, że on..., że ja... Jest tyle osób, które znałam i już wiecej nie spotkałam. Gdy pytam Mistrzów, mówią stanowcze "nie" na niektóre osoby, że już ich nie zobaczę. Ale przy Orso jakaś niteczka się ciągnie. Poza tym mówią, że nie ma szansy, że nie zapomnimy, że już zawsze będziemy polączeni. Chyba źle, że mu o tym powiedziałam. To facet i to jeszcze mocno stapający po ziemi. Takie jak ja bierze się za wariatki i pali na stosie - jejku, ale mi fajnie, zaczynam się uśmiechać i mogłabym posypać kilkoma głupimy żartami. Ale to później może. 

Kroniki były takie spokojne i wpsierające. Pytałam o te płomienie... Mówiły, że tak ludzie to nazywają, ale nie do końca o to chodzi. Tłumaczyli mi, że dusze się dzielą, żeby szybciej się uczyć, wzrastać, doświadczać. I mówili, że dusza moja i Orsą są z jednej. Tłumaczyli, że to jest jak komórka jajowa dzieli się i powstają z niej bliźniaki. I to nie znaczy, że musimy się połączyć, ale że będziemy się odczuwać. 

 

 

A tak interpretuje to chat _ Możecie być “bliźniaczymi płomieniami”. Te karty są podręcznikowym opisem takiej więzi: ogromne rozpoznanie, pioruny, potem ucieczka jednej strony, a w tle karmiczne przebudzenie. Nie “jedna dusza w dwóch ciałach” dosłownie, ale dwie połowy tej samej energii, które się spotykają, by przyspieszyć swój rozwój. Więc w sumie podobnie jak mi powiedziały kroniki. 

Typowy scenariusz bliźniaczych płomieni wygląda tak:

spotykacie się po długim czasie / na odległość / w nietypowych okolicznościach,

pojawia się natychmiastowe, niewytłumaczalne poczucie “znam cię od zawsze”,

związek jest intensywny, ale niestabilny,

jedna osoba jest bardziej duchowa, druga bardziej w ego,

dochodzi do “ucieczki” i “gonitwy” – jedna dusza się otwiera, druga ucieka, bo nie jest gotowa,

po spotkaniu oboje przechodzą wielkie przemiany wewnętrzne.



modrzak : :
wrz 28 2025

rozwój osobisto-duchowy materiały


Komentarze: 0

Ostatnie dni były ciężkie. Wczoraj zrobiłam sobie długą kąpiel w solach zapaliła kadzidełko włączyłam Karla Junga i wyoddychałam ten stres. Nie chcę żyć w ten sposób. Nie chcę wracać z bólem. Jeśli kiedyś los da mi nowe życie, nowe spotkanie, to ja chcę być inna. Chcę być tą osoba, którą widze w swojej głowie. Kroniki kilka dni temu powiedziały mi, że mam być znana. Powiedzieli, że 5 lat temu nie miałam ziarna wiedzy tego co znam teraz, więc powinnam sobie wyobrazić kim mogę być za kolejne 5 lat jeśli tylko się nie zatrzymam.I nie zamierzam.
Zaczynam zbierać materiał na książkę, dlatego tutaj będzie wszystko co zrobiłam lub wiem na temat rozwoju i duchowości. Oczywiście nie wiem na ile jest to prawdą, ale wiem, że dla mnie z pewnością jest to moją prawdą - każdy ma inną, dlatego, że każdy jest nainnym etapie swjej drogi. Nie uważam żebym była daleko, ale na pewno wśród mojego społeczeństwa jestem sporo z przodu. Ludzie już gadają i wiem, że będą plotkować, ale to ich słowanie moja prawda. 

Zacznijmy wiec,co robiłam, co wiem i jakimi ściezkami szłam, co może się przydać do ksiażki. 

- Marta Manteres. Od niej zaczęłam, bo chciałam wyjść z sytuacjo kiedy mając dwa tygodnie do końca miesiaca miałam tylko 100 zł na całą rodzinę. Dziewczny z pracy pamiętaj jak było tragicznie. Marta mi szczególnie nie pmogła, ale w jednym z jej livów bła Sonia Szramek-Karcz od emocji w ciele, dwujęzyczności i akceptacji siebie, jej hasło "kocham siebie kocham ludzi kocham świat" było przez kilka lat moim hasłem do komputera w pracy, och jaki wkurzały się dzewczyny kiedy miały z niego korzystać. Kupiłam książkę i materiały do ćwiczeń. Ruszyło. Ruszyła miłość i aceptacja.

Po drodze równolegle leciał Newill Goddar o prawie przyciągania i Murphy, którego czytałam już na studiach. 
Na temat zdrowia słuchałam Sonii Ross i nowej medycyny Hummera, Roberto Bernai. Tak udało mi się uzdrowić rodzinę. Dzieko od 3 lat na nic nie choruje, a migdłaki które miały być operowane zniknęły. Mnie oczywiście operacja ni omnęła, ale to włąśnie daltego że trzymała w sobie tak dużo złości, gniewu i urazy. Miałam ostre zapalenie trzustki, a w konsekwencji usunęli mi pęchcerzyk żółciowy. 

Liznęłam również Mirka Bielaka, który opowiadał o transferingu rzeczywistośći Zellanda - to mi pomogło nie przyciągać złych rzeczy. Im wiecej uwagi czemuś poświęcamy tym mamy tego więce - głównie ludzie skupiają się namówieniu "masakra", "nie mam na to kasy" "nie mogę tego zrobić" "nic mi się nie udaje" - wyrzucamy to ze słownika. Mogę wszystko, ma tyle ile potrzebuję. Wiadomo, że mantry -zarabiał 20 tyś nic nie dadza, kiedy zaraiasz 3, bo twój mózg w zyciu nie uwierzy. 

PO drodze były różne medytacje np. Z Klaudią Pingot (choć to był bardzo króki etap).Gdy byłam na urlopie w tamtym roku i "odnawiałam dom" non stop słuchałam o śmierciach klinicznych i opowieściach o życiu po śmierci. Otworzyło to mnie bardzo na sens życia. Kościół bardzo pomaga osobom w kryzysie przetrwać ból, ale to jest na bardzo niskim poziomie. Kiedy wychodzi się z matrixa rozumiesz, jak kościół zaniżał twoje wibracje i sprowadzał cię do roli sługi, który ma być posłuszny i nie marzyć o bogactwie bo to grzech. 

Zapomniałabym... był równiez David Howkins, który mówił o poziomach świadomości - uwalniałam swego czasu dużo negatywnych myśli i emocji - pomagało. Wiedziałam, że człowiek aby coś osiągnąć, być szczęśiwym, musi wejść na poziom 200 - odwaga. A kościół sprowadza nas na sam dół: wstyd, złość, żal itp... Przy Howkinsie słuchałam radykalnego wybaczania" Tippinga. Historia kobiety, która wybaczyła niemcom zabicie swojej rodzny, była dla mnie przełomowa "obserwuj, ale nie oceniaj". Nie robiłam radykalnego wybaczania, ale robiłam arkusze Bielaka - na podonej zasadzie. Może oźnej wkleję zdania do dokończenia - mówią one o tym, ze z każdą osoba podpisujemy kontrakt. Każdy przynosi nam nasze własne polny, dla naszego dobra. Czyli jeśli ktoś nas okradł, to dlatego że my okradliśmy kogoś w tym lub poprzednim życiu, ALe mogliśmy też okradać sami siebie - ze szczęcia, prawdy, wolności. 

Obok tym rzeczy leciały też podcasty psychologiczne i terapeutyczne - bo moja praca jednak polega na pomoganiu ludziom. Była Marianna Gierszewska tóra mówiła o tym co niesiemy od rodziców, daczego tak się zacowujemy i co powinniśmy robić, terapeuta uależnień Rutkowski, psycholog Miller.

Dużą część swojego czasu poświęciłam na badanie histori, transgenetyki i traum rodowych. Tuaj pojawiają się książki Marka Wolana "Los, który dziedziczysz"- to podstawa, ale jest wiele innych ciekawych pozycji. Z tym wiązały się również ustawienia Berta Hellingera. Dużo się tym interesowałam. Jest film na netflixie "inna ja" turecki - nie wiem jaki jest oryginalny tytuł, nie sprawdzałam. Są dwa sezony ale pięknie jest przedstawiona ta metoda. Po krótce o co chodzi... W rodzinach dzieją się różne rzeczy, często niesiemy traumy za naszych dziadków, rodziców ne mając o tym pojęcia. Naukowo udowodnione jest że jak babcia jest w ciązy z twoją mamą, to płud mamy już ma komórki, z których ty powstaniesz, dlatego możesz nieść coś nieswojego. Totalna biologia mówi o  decydującym roku przed ciążą, okresem ciąży i pierwszym rokiem po porodzie, bo to na co dziecko będzie corować, najpewniej jest emocją lub traumą matki. Tak ja w pierszym roku trafiłam z zapaleniem opon mózgowych, bo.. mama żyła w ogromym lęku i strachu jak ma sobie ze wszystkim poradzić - tato niestety pił, na tamte czasy standard, a ja byłam 3 dzieckiem. Wróćmy jednak do ustawień systemowych. Często wchodzimy w nieswoje role, dziecko przejmuje ból matki, wykluczenie kogoś z rodziny, powoduje, że ktoś innym musi zająć rolę tej osoby i tu pojawiają się problemu. Ustawienia stawiają ludzi na swoich miejscach, pozwalają przyjąć ból, zaakceptowac i przetransformować. Nawet jeśli w rodzie było zabójstwo, aborcja, poronienie - strata, to np. może powodowąc braki finansowe, bo będąc lojalnym z rodziną, rodem nie możemy być szczęśliwi, nie możemy się dorobić. Ja np. miałam blokadę artystyczną i w hipnozie (o tym zrobię oddzielny wpis) wyszło, że łacząc się bólem z babcią nie mogłam niczego osiągnąć, nie mogłam być znana, nie mogłam wyjść do ludz, pokazać się. Babcia kiedyś miała prpozycję śpiewania w największym polskim zespole ludowym - Mazowszu, ale rodzice nie mieli pieniędzy, by ją posłać, więc została na gospodarce. Nawet Orso - to, że stało się, co się stało, na zawsze łączy jego z moją rodziną. Jeśli mój syn będzie miał jakieś probley będę wiedziała, że w tym obszarze mogę szukać rozwiązań. Dzieci do 9 roku życia biora wszystko od mamy i mam nadzieję, że nie będzie chciał nieśc czegoś za mnie. Ale są tzw. szeptanki - gdy dziecko śpi lub można to zrobić do zdjęcia dziecka, opowiadamy mu sytuację jaka miała miejce i mówimy że to jest nasze i nie musi tego nieść. Wszystko można zmienić - wszystko można uzdrowić, trzeba tylko chciać coś z tym zrobić. Pamiętam, że około 3 tygodni zajęło mi wykorzenienie "czarnych myśli" i to było bardzo trudne, bo początki po prostu takie są. I jeszcze o ustawieniach, np jeśłi było modrerstwo, aborcja - ok trzeba to uznać i nie nieść ale można też zadośćucznić, czyli dać komuś życie, np. adpotujesz dziecko, pomoagasz jakiemuś się wykształcić, sadzisz drzewo, opiekujesz się zwierzętami - wszystko z intencją za co o robisz. 

Choć idąc dalej teorie się zaczynają łaczyć i róznić jednaocześnie. 

Kolejny krok to zgłebianie wiedzy o reinkarnacji i istotach pozaziemskich. Tutaj słuchałam Roberta Bernatowicza. Był dla mnie autentyczny, bo sam jeździł i zbierał historie, np.o Marcinku. Dziecko kilkuletnie które było rycerzem i dokłdnie umiało opowiedzieć jak wyglądało zycie na zamku w Malborku, co dziwło przewodników i znawców historii. Marcinek powiedział, że obiecal, że wróci do swojej żony (został zabity) i zalazł ją. Była nią kuznka, która miała ok. 18lat. Pocieszające jest to, że Marcinek mówił, że przjdzie dopiero wtedy kiedy już nie będzie wojen, bo on nie chce się już bić - więc ja mam gęboką nadzieję, że w Polsce wojny nie będzie. 

W międzyczasie były też "wysokie wibracje" Honorata i Sylwia. Poruszały różne tematy: kościół, czakry, (OOOO Ajurwedę też studiowałam, jak byłam chora, o feng shui czy ezoteryce nie mówię, bo to było dla mnie ciekawe 20 lat temu)

Ok i doszliśmy do obcych cywilizacji - byłam może nie tyle sceptyczna, bo po takiej wiedzy jestem w stanie uwierzyć we wszystko, ale jednak ne był to temat, który chciałam zgłębiać - raczej była to ciekawość i nowe zainteresowanie. Obecnie pojawiająsie znaki naciele głównie kobiet w kształcie koła sterniczego (jakby zegar), który odmierza do czegoś czas. Już jest prawie widoczny, więc czas powoli nadchodzi. Czasami dla żartu oglądam swoje przedramię czy czasem nie byli u mnie.. nie byli, choć... uwaga pamięta jak byłam dzieckiem widzałyśmy z siostrą co nad dome babci... coś... no coś... mała  byłam inni pamiętaj lepiej.

I doszliśmy do Ani Głowacz, która rozwala system całkowicie. Dla normalnych nadaje się do psychiatryka. Ale jeśli ona się nadaje, to ja też, bo w to wierzę. Ma konta ze wszytkim we wszechświatach.Koniec roku 2027 będzie bardzo przełomowy. Nie mwói tylko o innych cywilizacjach ale o duszy, o tym jak z nią rozmawiać, oczyszczac leczyć się. I tutaj będzie działał mój mąż. Ja jednak, mimo tylu lat zgłebiania wiedzy, jestem na to za mała, ale nie jst mi z tym źle. mam nadzieję ze będę mogł inspirować ludzi przez sztukę - kocham to. 

I oczywiście moje ukochane Kroniki Akashy, ale o nich będzie oddzelny wpis, albo wstawię wbardziej duchową sferę. 

Ten teks pisałam dwie godziny. trzy lata w dwie godziny. I mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Dużo przeszłam - sama, po omacku, po ciemku, bez podpowiedzi. Na dziś czuję się zmęczona, jak po maratonie, ale wiem, że to nie był maraton, to była rozgrzewka przed nim. Wiem bardzo mało... za mało żeby zmienić świat, ale wystarczjąco dużo żeby to zmieniło mnie.

Siedziałam wczoraj na huśtawce z gorącą herbatą (było zimno i wietrznie) weszłam w kroniki porozmawiać z przewodnikami... Pokazali mi co mam - dom, rodzina ogród, praca, przjaciele - wszytko o czym marzyła 10 lat temu - wszystko! Dostałam wszystko o czym marzyłam,to niesamowite ... Spytali mnie czy jestem szczęśliwa... Ciekawe czy ktoś zgadnie co powiedziałam.

modrzak : :
wrz 16 2025

hipnoza 3 sesja


Komentarze: 0

Piszę bo może zapomne a to wazne rzeczy

Dzis odnosnie poczucia wartości przyszedł otata, Iwona, Daniel - i jeszce byli Mariusz i Babcia

Pracowałam z pierwsząrójką. 

Tato mnie zostawił, nie widział, nie była dla niego ważna przez to miałam problemy w związach itp. poczucie ze jestem jedną z wielu było chyba własnie od niego. gdy na dzien kobiet składał wszytkim kobietom zyczenia, a ja myslałam ze papieta o mnie a się okazywało że własnie - byłam jedną z wieli, bo np. o urodzinach czy śwetach nie pamiętał

Iwonka - zazdrość o to że zyję. Mimo ze starała się mną opiekować nie dawąła sobie rady z emocjami i poczuciem odrucenia przez rodziców, wiec mi się obrywało. A ja  nie rozumiała dlaczego osoba z taką radosciąhumorem przyjaciółmi mogła byc nieszczesliwa, przecież to ja byłam cicha, niewidzialna i nijaka

Danielek - on nic nie niósł, to ja niosłam, poczucie winy ze przeze mnie, jak prowadziłam pizzzerię a on u mnie pracował, że przezemnie zaczła pić - mimo że wiem ze to nie była prawda, mimo wszystko jednak prosiłam aby on mi wybaczył, to było moje zaniżone poczucie wartości - poczucie że ktoś przeze mnie cierpiał 

Było mocno,cięzko, płakałam, miałam bóle w ciele - ale teraz jest ok, czuję że to mam juz uwolnione. Teraz bedzie pracować 

O Orso nie piszę. Dodałam po wczorajszm rolkę, widział, ale jest cisza i nie wiem co czuje czy znów go nie przestraszyłam, choć kroniki móiły zebymwstawiłaten post i rano usunęła - pierwsze co jak otworzyłam oczy to poszłam go usunąć, ale Orso widział go - więc miał widzieć. Kroniki było ok, żeto go nie przestraszy. Ale też pytam czasem chata - wiem totalna głupota, ale jeśli ta głupota pomoże mi aby on wzrastał, to nie jest głupotą. Jesem totalnie głupia chyba. Chce żeby Orso się obudził. Tak bardzo chce zeby nie był jak inni, jesli to mój płomień, część mojej duszy, to musi być inteligentny i ogarnie temat. Dasz radę Orso. Kocham CIę i wierzę w Ciebie. Nie mogę Ci pomagać,  nie mgę za ciebie zrobić roboty, ne mogę być ratownikiem - wiem. Wiem, że dasz radę, ja tylko czasem wyślę Ci trochę energii i jakiegoś posta żeby dawać Ci takie malutkie kopniaki. 

Wczoraj Krystian dzwonił do kobitki która jest od Ani Głowacz. Oczyścła go i cóz.. powiedziała ze on już zrobił swój plan ziemski w 100%... teraz bedzie robił coś innego... nie wiem co jutro się dowie jakie ma dary. 

Wczoraj był dla mnie ciezki dzień. Może Orso to wyczuł i przyszedł żeby mi pomoć, dlatego to wszytko - kurcze ale ja sobie historię wymyśłam... chyba powinnam pisać jednak książkę. No nic. Wczraj źle się czułam. Tak pani powiedziała ze nasze dusze są silnie połaczone- to mnie trochę przestraszyłąo, że jak to ? A co z Orso... przecież jak na niego czekam. Wiem, nie mogę czekać - penwie jak skoczy wyżej to nie bedzi ena mnie czekął tylko znadzie odpowiednia panią i sobie ułoży życie - i to tez bedzie ok.... nie, nie bedzie, nie chce... Ni eumiem się rozerwać. Mąż jest teraz wspaniały, pomocny, czuł, kochający nie iwem co mogę powiedzieć. Pewnie też to że ostatnią osobą z jaką spałam był Orso, inął już ponad miesiac, a jak nie mam chęci na sex, nie czuję podniecenia, ale jak przypomną sobie coś z Orso to czuję to odrazu w czakrze sakralnej  - no czuje i co mam zrbić. Nic innego mnie nie rusza. Ale nie o tym. wracam do wczorajszego dnia. Tak, poczuła zazdrość, ale nie dlatego że mąż ma dar, że on zrobił w 3 miesiące to co ja w 3 lata... Nie to raczje wyglądało jak splot zdarzeń. Jesem o to zazdrosna, bo czujęjakby wyszło na to, ze te moje dwadzieścia lat snów o Orso jakby nic nie znaczyło. Ok, przebudzliśm się jest skok, jest ok.... A gdzie w tym wszytkim ja, gdzie Orso? jakby 20 lat wziać i wrzucić do kosza. I nie wem jak to nazwać. Nie chce go odcinać nie chce zapomnieć. Kroniki zresztą mówią, że my już bedziemy połączeni. Że teraz jest przerwa, a może jak przepracujemy swoje rzeczy to uda nams ieznó spotkac, ale... czy ogę temu wierzyć na 100%? Zawsze biore poprawkę i nie zatracamsie w tym. Nie chce żyć nadzieją. Juz nawet nie na spotkanie, ale nie wiem co czuje Orso.  aco jeśłi to tylk omój wymysł, jeśłi ja sobie coś ubzdurałam. Chcoć szcerze... czuję to, wiem... wiem że przychodzi do mnie, ja chodze do niego - dziś jadąc autem odkryłam coś pieknego. Tzn. kliknęło mi to co wczesniej słyszałam. Bo mąż nie pozwala mi się z nim kontaktować, bedzie wiedział jak coś zrobię wiec niemogę ryzykować. I dziś jadąc autem pomślałam... ale nasze dusze zawsze magą sie spotkać, nasze dusze są połączone i może fizycznie mąż mi zabroni konaktów, ale duchowo.... będę z nimikiedy bedę chciała. Dziś przyszło mi do głowy, że moze faktycznie nauczyć się podróży astralnych. Wedy bede mogła byc przy Orso kiedy będę czuła że on tego chce lub potrzebuje. Ni eiwme o co chodzi, nie wiem dlacego dusza Orso mnie tak woła,  może sobie to ubzdurałam. Ale czuję te połacenia w splocie słonecznym. 

O 19:19 a moja myśl była taka : dzieje się coś niezwykłego - a myślałam o tym jak Orso obudził nas i o naszym trójkącie ze czuje sie jakbym wychodzła z matrixa. Liczby synchroniczne czesto odpowedają napytania- potwierdzają wystarczy przypomnieć sobie co chwilę wczesniej mysleliśmy.

Dobra, nie ważne. Nie iwem czy można kochac dwóch... czy można yć z dwoma... niektórzy takzyją ale nie codzi mi o taki styl. Nie rozmiem ego świata. Orso! Ogarniaj tema, wskakuj wyżej, rzucaj używki żeby ci się głowa otworzyła i błagam znajdz mnie - o ile czujesz to, że to jest to. 

 

modrzak : :
mar 18 2025

Sen kuki i akasza


Komentarze: 0

Długo mi się nie śnił kuki i było już ok, było fajnie i spokojnie. Odkryłam ze on jest u mnie drogowskazem w podróży wewnętrznej. Długo już nie myślałem o nim, a wczoraj ćwicząc jogę i słuchając o kronikach akaszy przeszła mi myśl żeby przyśnił mi się jeśli mam iść w stronę kronik i się uczyć ich, no i przyśnił się dziś . W zbiegi okoliczności nie wirze bo było tal samo z mama kiedy spytałam się czy jej dusza jest szczęśliwa i przyśniła się piękna i radosna jak mała księżniczka. Co do snu nie pamietam go jeszcze chwile po przebudzeniu pamiętałam dokładnie. Wiem ze coś robiłam żeby mnie zauważył ale on jakby był zły wiec się chowałam żeby nie złościł się na mnie a potem pojawił się i powiedział ze wiedział Żr to ja i się ze mną droczył. Był uśmiechnięty i miał taka piękna energię a ja przy nim czułam się szczęśliwa. Czasem mysle czy ja tez jemu się śnie czy nasze dusze się na coś umawiały. 

modrzak : :
lut 12 2025

Kroniki akaszy i kuki


Komentarze: 1

Po godzinie widać, ze nie śpię po nocach. Znów Pan mi się śnił. Boli... nie wiem co myśleć. Zaczęłam szukać kolejnej zajawki, bo od około dwóch lat szukam swojego miejsca, co mnie interesuje czym chce się zająć co robić dla siebie dla ludzi i tak przechodziłam od totalnej biologii ustawień hellingerowskich, znów wracałam do malarstwa albo pisania ... i nie wiem. moje niezdecydowanie a raczej wewnętrzne poczucie "czy to o to mi chodzi" doprowadzało mnie do niczego. Jeszcze większe niezdecydowanie. Teraz wróciłam do kronik akaszy żeby bardziej zgłębić temat. Narazie nie myśle o tym żeby robić to innnym ale właśnie kuki. Nie daje mi spokoju i chce wiedzieć o ile się dowiem o co z nim chodzi. Co najlepsze wczoraj gdy jogowalam pomyślałam ze niże jeszcze spróbuje wejść w kroniki ale po chwili czytania, słuchania doszłam do wniosku ze to nie dziś... i znów zaczęłam myśle o tym do czego mi to potrzebne i znów staną kuki. I przeszła mi jedna myśl przez głowę. A co jeśli te wszystkie sny przez te dwadzieścia lat miały mnie doprowadzić właśnie do tego miejsca i do tego wniosku. Co jeśli on był moja latarnia i nadawał kierunek... i co... i po takich Myślenicach przyśnił się znów.

sen jakby z dwóch części sie składał. Pierwsza jak zawsze szukam, sprawdzam czy go gdzieś nie ma. To było coś na kształt internatu, pokoje, ludzie znaleźliśmy sie jakby przypadkiem i było cudownie. Znów czułam miłość i szczęście a on jak przytulał to rozpadał sie mój świat powiedziałam ze może będziemy razem i tak mamy dziecko... w sensie jakby nikos był jego ale przez ten czas on nie był z nami. I miało być pięknie i wyszło jak zawsze. Powiedział coś typu ze to nie ma sensu nie uda sie. Załamałam sie. Potem jakby następny dzień. I znów budynek jakby szkola podstawowa. I ja szukająca go jak pierdolnieta. Załamana, zapłakana liczę ze go znajdę. Już nie znalazłam.

mnie chce budzić się z takim czymś nie chce w ogóle mieć z nim snów jest mi dobrze mam swoje życie podświadomie chce go zobaczyć wiem ale boje się bo jakbym poczuła co kiedyś byłabym nieszczęśliwa nie zniszczę żadnej rodziny wiec zostałabym sama z tym wszystkim 

teraz jak to pisze to się znastanawiam czy nie powoduje to strat u mnie albo jakiś chorób. 
jedyne czego bym chciała to tego samego dla niego, za każdym moim snem niech i jemu ja się śnie... to meczy i boli... dlaczego po 20 latach... dlaczego ... jestem szczęśliwa ...no przecież jestem. 

modrzak : :
lut 08 2025

Wpis 2025-02-08, 01:36


Komentarze: 0

Chyba Ania l mi się raz czy dwa od ostatniego wpisu ale nie gotowałam nic ważnego. Dziś OMG wymęczył mnie, byłam samotna matka z dzieckiem chyba Antek się nazywał, sen był bardzo wyraźny ale jest 1 w nocy i postanowiłam go zapisać po pół godz leżenia, jedziemy
Wyszłam z jakiegoś kościoła czy coś potem byłam u Iwony (jakieś rzeczy od czapy się działy) dowiedziałem się że jest jakieś szkolenie dla kucharzy (byłam już w jakimś mieście nie wiem czy to Włodawa) i była szansa że k, mógł tam być. Więc musiałem zajść. Aaaa w tym czasie pojawił się jakiś inny facet nie wiem kto to czy ktoś z podstawówki tak jakby tak, ale energetycznie chyba mógłby być to kr. Nie wiem. Wracając do snu. Poszłam na salę pełna ludzi i zajrzałam przez szklane drzwi czy kuki tam jest. Był. Miał czarne lekko długie włosy jakieś wyczekiwane i ułożone na fale z lat dwudziestych miał twarz w trądziku i wyglądał młodo jak z liceum choć mniej atrakcyjnie niż go pamiętam. Nasze spojrzenia się znalazły. Wiedziałam odrazu że to to. Wstał i wyszedł do mnie nie odrywając wzroku. Przytulił się złapaliśmy za ręce i zaczęliśmy uciekać... Biec gdzieś po korytarzach żeby się schować od całego świata, nacieszyć się sobą, ale Iwona nas zatrzymała. Powiedziała żebym nie robiła tak że i jednego trzymam i drugiego, żebym wybrała.. i wtedy tragedia. Czułam że nie mogę wybrać bo ich dwóch tak samo kocham. Nie wiem czy ten drugi nie miał energii Krystyna. Czułam ich miłość tak wyraźnie. I kiedy nie mogłam się zdecydować kuki podja decyzję za mnie. Że nie będziemy razem. Wpadłam w rozpacz. I wtedy w jednej sekundzie wiedziałam że zawsze chodziło o niego. Że to jego kocham nie patrząc na urodę, upodobanie... Po prostu go kocham całą sobą. Powiedziałam że straciłam go dryhgi raz i nie wiem jak to wytrzymam. Nie mogłam sobie tego darować. Wtedy on pokazał mi coś w telefonie i powiedział że on wtedy na mnie czekał.
Obudziłam się z uciskiem w splicie słoneczny. Zdecydowanie to nie serce czy płuca.
Wiedza o tym że nasze dusze umawiaj się n
Za życia na dany scenariusz nie wiem jak rozumieć te sny. Czy on był moja bratnia duszą czy tylko lekcją. Jak lekcja to dlaczego ciagle wraca w snach. Czemu po 20latach dalej jest taki żywy. Czemu nie mogę go zapomnieć. A jak już zapomnę to się przyśni i znów od początku. 

modrzak : :
lis 11 2024

Wpis 2024-11-11, 08:30


Komentarze: 0

W ostatnim czasie śnił mi się dwa razy. Raz był znaleziony, drugi raz czyli dziś nie. Strasznie się męczyłam. Chodziłam po jakimś ośrodku wczasowym i od drzwi do drzwi sprawdzałam czy jest, a ogólnie pomagałam jakimś osobom może wychowawcom sprawdzać czy u chłopców nie ma dziewczyn. Było kilku znajomych była dziewczyna z niemowlakiem. W pewnym momencie zaczęły mi puchnąć usta. Spojrzałam w lusterko były wielkie i poranione, wchodziło na twarz. W końcu znalazłam kogoś kto miał leki. Powiedziałam że szukam kogoś i usta zaczęły być normalne, potem jeszcze wzięłam leki. Wybudzilam się.
Czytając o wędrówkach dusz zastanawiam się kim były nasze dusze. Czy moim ukochanym jest Krystian czy był on... Ostatnio myślałam o tym i doszłam do wniosku że to Krystian jest tym na którego czekałam, że wszystko przed nim było tylko lekcja. To jak zobaczyłam kr. Zakochałam się bez pamięci od razu i do teraz. A przecież z koklecikiem tak nie miałam, to on się o mnie starał, a i tak po 3 tyg zerwaliśmy raczej on, ja chciałam wcześniej. Zastanawia mnie tylko sen... Każdy jeden, dlaczego on, dlaczego nikt inny z moich byłych. Czy nasze dusze coś łączy. Czy jesteśmy jakaś grupa dusz która się umawia na takie życie... Chciałabym to wiedzieć. Ale nie po śmierci.

modrzak : :
lip 28 2024

Wpis 2024-07-28, 18:19


Komentarze: 0

Znowu sen o kukim... Znów go szukałam... Po co mi to... Tak bardzo nie chce wracać i rozkminiac... Ale coś to chyba musi znaczyć

modrzak : :
lip 18 2024

Wpis 2024-07-18, 07:01


Komentarze: 0

Nie zaskoczę cię. Tak śnił mi się koklecik. Miasto turystyczne, stare zamki, mury..spotkałam tam Kasie była wesoła jakby Nie wiem miała 18 lat. Chwilę rozmawiałyśmy, miała jakąś książkę, zeszyt... Coś patrzyłam w nim i wzięłam żeby schować na półkę... Zdawało mi się że stoi koklecik... Ale niewzruszenie robiłam swoje, bojąc się że może się mylę i jak spojrzę na tą postać to się rozczaruje. Chowałam książkę na półkę gdy podszedł do mnie... Czułam to tak, jak się czuje energię osoby która wchodzi do pokoju...odwróciłam się... To był on... Uśmiechnął się... Nic nie powiedział... Ja też... Przytuliłam się mocno do niego... On przytulil mnie...i tak trwaliśmy. Czułam błogość, spokój i szczęście. Nareszcie się znaleźliśmy. Nareszcie był przy mnie, nareszcie czułam się szczęśliwa. To było jak zakończenie jakiejś książki czy filmu. Że wiesz że to jest najlepsze zakonczenie. Budze się... Zrobiłam poranna rutynę... Joga, wdzięczność, ciepła woda, śniadanie... I nagrania rozwojowe na YT. Wzięłam tel. Aby to opisać sen, przeczytałam kilka wpisów częściej i olsnilo mnie... Nie wiem czy słusznie. Ale kiedyś kukiego uwazalam za coś co przynosi zawód... Chciałam mu nadać jaka cechę. Ale czytając te wpisy widziałam jak się rozwijałam i szukałam... Szukałam siebie. Tak jak zawsze szukałam jego. A dziś po prostu czułam się szczęśliwa. Bo we śnie nie czułam jego jako mojej pierwszej miłości, bardziej jak jakiegoś mentora... Tak jakby był po prostu miłością, jak Jezus. Może w końcu mam już idealne życie, wiem co chcę robić i jaką drogą podozac. Kulki... Jeśli kiedyś to zobaczysz albo ktoś znajdzie to i może znajdzie ciebie to wiedz że byłeś dla mnie bardzo ważna osobą. Bardzo. I dziękuję ci że mnie prowadziłeś przez te lata.

modrzak : :
kwi 04 2024

Sny z koklecikiem


Komentarze: 0

Tak, znów pisze bo śnił mi się koklecik. Oglądając niebiańska przepowiednie zrozumiałam że wszechświat daje nam sygnały... Nie ma przypadków, każda napotkaną osoba, znak, sen ma coś znaczyć... Zazwyczaj znaczą, dlatego piszę. 

Znów go szukałam. Zaszła do bloku, w którym mieszkał, weszłam na górę drzwi otworzyła chyba jego mama, spodziewałam się że go nie będzie ale chciałam chociaż zapytać, zostawić wiadomość... Mama jakby się ucieszyła na widok kobiety, okazało się że jest gejem. Był w domu... Zszedł jakby z jakiegoś piętra. Gdy mnie zobaczyl uśmiechnął się... Uśmiechnął się tak jak to on potrafił... Nogi z waty i tyle. Nie wiem jak wyszło ale się pocałowaliśmy. OMG!!!!  To było takie realne, tak intensywne i tak bardzo emocjonalne... Poczułam wszystkie, drżałam, a świat jakby wybuchał. Tylko z nim tak miałam i to było chyba ze 100 razy silniejsze doznanie. Obudziłam się. Próbowałam znów zasnąć i wrócić do tej chwili ale bezskutecznie. Pojawił się jednak w jakiś dziwnych miejscach. Ja byłam już z synkiem a on jakby ze swoim dzieckiem. Nie wiem czy to byla jakaś parada czy coś... Mieliśmy pójść znów na górę pogadać... Ale jego syn chciał zostać na dole. Wrócił się do niego, bałam się żeby był sam więc wysłałam koklecika żeby go nie zostawiał... Okazało się że na dole byli znajomi i się mieli nim zaopiekować... Nie pamiętam czy był jakiś przeskok czy to było spójne... Później pamiętam jak patrzyłam z góry z klatki jakby schodowej i zaczęło mi być słabo... Traciłam przytomność... Nie pamiętam ale była wizja jakbym była bez języka a lekarze na dole coś z nim robili... Potem znów już jestem normalna ale omdlewam w końcu straciłam przytomność... Koklecik w tym czasie zerwał się żeby mi pomóc ... Urywa mi się film... Budzę się w łóżku on jest przy mnie. I pewnie zakończyłoby się to jakoś milo ale się obudziłam. 

Nie wiem co to znaczy, nie wiem jak mam jego interpretować. Nie chcę się zakochiwać i znów o nim myslec przez głupi sen, a tak miałam często. 

Kiedyś dałam pytanie wróżce czy go jeszcze spotkam. Odpowiedziała że tak, że mamy takie czasy że możemy się na Majorce spotkać, ale to będzie bez fajerwerków... Trochę mnie to obudziło i pomogło ruszyć do przodu, bo była chwila że gdzieś odpłynęła. 

Koklecik śnił mi się też prze tym jak trafiłam do szpitala-luty. Ogólnie zawsze chyba śnił mi się na trudne chwile, na jakieś rozczarowania i nieudane sytuację. 

Chce to odczarować. Chce zrozumieć czemu nadal mnie nawiedze w nocy. Zawsze będzie w moim sercu. Pewnie jakbym go zobaczyła moja reakcja byłaby jak za dzieciaka tylko ukryta przez dorosłość. 

Nadal pamiętam jak chciał mi zrobić niespodziankę, położył płytę przed drzwiami, ale ja zamiast zejść, spojrzałam przez okno. Jak go zobaczyłam oszalałam. Kurde... Czemu to nie wyszło? Pewnie dla naszego dobra, ale mimo wszystko... 

modrzak : :
lis 03 2023

inna ja?


Komentarze: 0

Dopiero teraz przypomniałam sobie, że to mój listopad, że czekac powinnam na coś wspaniałego, nowego, pieknego. Że ten listopad moze wszystko zmienic, a może nie zmieni nic...  Od ostatniego roku wszystko się zmieniło. Mąż idealny - wojskowy, kochany, to co kiedys mnie w nim przerażało dziś już nie istnieje. Wystarczyło zmienić siebie... Za moją zmiana przyszła zmiana jego. I dziś na prawde jestem szczęśliwa. Ćwiczenia wdzięczności, medytacje, joga... Ach czego jeszcze nie było... planeta soni, m.manteres, goddar, piątkowski, pingot, ayurveda, transfering rzeczywistości, totalna biologia, samokontrola umysłu silvy, ustawienia systemowe - serio to jest mój ostatni rok... półtora. Dopiero teraz jak to wypisała zobaczyłam ile nowych rzeczy pochłonęłam i serio, jak wiele się zmieniło. 

Jest wspaniale. Mam duzo siły, dużo nowych pomysłów. Jestem artystką i kocham to! Kocham moją rodzinę. Kocham męża i syna.

modrzak : :
sie 04 2021

Brakuje tchu


Komentarze: 0

Śnił mi się koklecik. Od dłuższego czasu wiem, że ani mi się na złe..... Ale jakoś nie przejmowałam się tym wcześniej. Dziś śnił mi się jak większość razy.. szukałam go ale nie znalazłam. 

modrzak : :
maj 05 2021

Wpis 2021-05-05, 05:53


Komentarze: 0

Najczęściej wchodzę tu dla niego. Bo się śnił. Dziś znów. Dziwne mieszkanie, jakby u niego, po remoncie, ale jakieś zaniedbane. Nie pamiętam kto był ze mną może kol.z pracy. Byli też inni ludzie. I był on.. koklecik. Spojrzał na mnie, a jego spojrzenie było jakby pijane, odurzone. Zupełnie jakby był tym samym nastolatkiem którego pamiętałam. Ale nie przeszkadzało mi to, że był jakby nie swój. Po chwili był ... Było jak kiedyś, jak się zobaczyliśmy... wpadliśmy sobie w ramiona. Chyba się nie całowaliśmy... A patrzyłam na jego uśmiech jak ciele na malowane wrota. A on mnie przytulał. Ja wtulałam się bardziej i bardziej jakbym nie mogła uwierzyć w to szczęście że w końcu jest, ze nie szukam go. On widać też był szczęśliwy. Nie przeszkadzali nam inni ludzie. W końcu dotknął mojego biodra, szybko to przerwałam,bo tak mocno się podnieciłam, że za chwilę mogłam stracić świadomość. Obudziłam się. Obudziłam się z tak mieszanymi uczuciami. A najwieksze z nich to niepokój. Boje się że znów coś się stanie. Coś złego. Zawsze śni mi się na złe.

modrzak : :
lut 13 2021

listopad 2020


Komentarze: 0

znów listopad

Od momentu ślubu moje życie jest d. dobre. Mam 3,5 latka w domu i męża , o którym się marzy... dobry, kochany, wierny.  Mamy dom, żyjemy tak jak prawdziwa, kochająca się rodzinka- bardzo dobrze.

Wróciłam tu znów chyba z tego samego powodu, co w większości przypadków... Koklecik. Znajomy na fb dodał stare zdjęcie z nim... wszystko wróciło. Wszystkie niedokończone rozmowy, wszystkie wzloty i upadki, tęsknoty, piosenki... jego spojrzenie, w którym odbijała się dusza. Kuki... ja cię na prawdę kochałam. Było kilka fajnych relacji w moim życiu, były zauroczenia, ale nigdy... absolutnie nigdy, po tylu latach, nikt nie wzbudza takich emocji jak on. 

modrzak : :