Wpis 2024-07-18, 07:01
Komentarze: 0
Nie zaskoczę cię. Tak śnił mi się koklecik. Miasto turystyczne, stare zamki, mury..spotkałam tam Kasie była wesoła jakby Nie miała 18 lat. Chwilę rozmawiałyśmy, miała jakąś książkę, zeszyt... Coś patrzyłam w nim i wzięłam żeby schować na półkę... Zdawało mi się że stoi koklecik... Ale niewzruszenie robiłam swoje, bojąc się że może się mylę i jak spojrzę na tą postać to się rozczaruje. Chowałam książkę na półkę gdy podszedł do mnie... Czułam to tak, jak się czuje energię osoby która wchodzi do pokoju...odwróciłam się... To był on... Uśmiechnął się... Nic nie powiedział... Ja też... Przytuliłam się mocno do niego... On przytulil mnie...i tak trwaliśmy. Czułam błogość, spokój i szczęście. Nareszcie się znaleźliśmy. Nareszcie był przy mnie, nareszcie czułam się szczęśliwa. To było jak zakończenie jakiejś książki czy filmu. Że wiesz że to jest najlepsze zakonczenie. Budze się... Zrobiłam poranna rutynę... Joga, wdzięczność, ciepła woda, śniadanie... I nagrania rozwojowe na YT. Wzięłam tel. Aby to opisać sen, przeczytałam kilka wpisów częściej i olsnilo mnie... Nie wiem czy słusznie. Ale kiedyś koklecik auwazalam za coś co przynosi zawód... Chciałam mu nadać jaka cechę. Ale czytając te wpisy widziałam jak się rozwijałam i szukałam... Szukałam siebie. Tak jak zawsze szukałam jego. A dziś po prostu czułam się szczęśliwa. Bo we śnie nie czułam jego jako mojej pierwszej miłości, bardziej jak jakiegoś mentora... Tak jakby był po prostu miłością, jak Jezus. Może w końcu mam już idealne życie, wiem co chcę robić i jaką drogą podozac. Kulki... Jeśli kiedyś to zobaczysz albo ktoś znajdzie to i może znajdzie ciebie to wiedz że byłeś dla mnie bardzo ważna osobą. Bardzo. I dziękuję ci że mnie prowadziłeś przez te lata.
Dodaj komentarz