sie 14 2025

skok rozwojowy wyciezka do werony


Komentarze: 0

Zmiana! duza, znaczca , niemożliwa do przejscia ale chyba jednak się wydarza. 

Zacznę - nie wiem od czego. Od tego że od 1,5 miesiąca w małżeństwie jest bardzo żle. Tak, że nie pamiętam kiedy tak było. Miesiac w domu z krystianem byłcieżki: kłótnie, wojny, fochy - dawno tak źle nie byłoi na Nikosiu się dużo odbjało. Teraz wrócił do pracy jest wzglednie, ale nie nazwe tego ze jest dobrze. Dużo rozmawialiśmy o rozstaniu i nie wiem jak to si dalej rozwija. Na dziś myślę, że dbrze by mi było samej - i tak jestem, ale nie miałabym w sobie strachu, w jakim humore jest, czy msze skakać i się przymilać zeby go nie urazc i sprawić przyjemnośc. 
No nic co dalej. Najważniejsze jest to, że pokonałam swje słabości i wszłam ze strefy komfortu i pojechałam gdzie?????

Do Włoch do Werony - z przesadką wMonachium. Było jakoś bez wielkiego stresu chyba dzieki kronikom, które prowadziy mnie intuicyjnie tam gdzie powinnam być. Pociąg - o matko wieki nie jeździłam, ale poradziłam sobie bo pan konduktor mi powiedział co i jak. Podrózn do wawy 2 godz. szybko. Potem prosto na przystanek 175 i na lotnisko - bardzo sprawnie, odprawa w smie tez choc musisąłm pocztsac gdzie te bramki i terminale. Potem tylko info że opóxniony lot o 30 min a ja miałm miedzy lotami 50 min. i 14 min na przejscie całego treminala. ale okazalo sie ze drugi lot tez był opóźniony. I takim cudem byłam spóxniona i mogłam obejrzeć zachód słońca w samolocie- coś pieknego, zdjecia tego nie oddaja. w weronie było już ciemno. Wzięlam pierwszaa taxi i zajechałam do hotelu. Na racepcji jako tako. Idąc do pokoju widzałam go - on mnie nie. Poznej zeszłam... tak, zdretwiałam, chcoć udawąłm ze jest oki. powiedziął tylko ze nie moze mnie tu pocałować. Ni ebede pisać jak wyglądały te dni. po pierwszym wyszło lustro - zamist motyli w brzuchu pokazały mi się jego wady - co mi przeszkadzało czego wczesniej nie widziałam. i cóz... usiadąłm i zaczełam to wypisywac zeby zobaczyc czy to czasem nie jest moje - było- na maxa było moje. Az przeraziłam się jak to się zadziałało. I cóz, zaczęąłm przerabiac co sie da, robic cwiczenia i inne rzeczy i nastepny dzien był piekny. On jakby inny, otworzł się zaczął opowiadać o swojej miejscowosći Iglesias...  powiedział ze przyjedzie do Warszawy ale na dzien a na pożegnanie powiedział ze to nie jest koniec... Nie wiem co mam myśleć - narazie nie myślę, bo chce siebie ogarnac, czasem jest jakis błysk ze moze by cos było z tego, ale nie wie czy byłabym w stanie isc w taki zwiazek - róznic jest tak duzo ze nie wiem czy da sie to przeskoczyc. Dałam mu branzolete - chyab podobała mu sie. tesknie zanim. Nie pisze ale ie mam myśli panicznych ze musze chce itp. szukam czasu dal siebie. czas poaze ajk ma cos jeszcze sie wydarzyc to moze sie wydarz, z kronik zaduzo niemoe sie dowiedziec, ale dzis ...

... Dziś robiłam wejście do Kronik, siedział i rozmawiałam... płakałam...  chciałm juz tozakończyc, zrobic jakis rytuała zamknięcai czy coś, alew kronikach nie dostawałam zadnych dpowiedzi na ten temat - tylko ze ja kieruję swoim lose i czy chce to zakończyc - wiec mowie ze nie... nie wiem... ze nie chce sie zakochać, ze przeciez juz tyle razy cierpiałam z tego powodu, po co znowu... nawet niewie czy on coś czuje, czy mógłby mnie pokochać - i usłyszałam tylko "kocha" i wtedy sie zdenerwowałam, rozpłakałam,powiedziałam zeby mi tak nie mówili i nie robili nadziei bo ja sobie z tym nie poradzą, usłyszałam zebyb sprawdzić n w-app czy jest aktywny - jak jest to bedzie znak - odwracam głowe żeby pójśc po telefon, a nad domem przeleciała kometa - nawet niewiem czy to kometa, to sie paliło jasnym światłem, widac było ogień, jak meteor który wchodził w atmosfere i sie spalił. Był naprawde nisko i znikną - pierwszy raz zobaczyłam coś takiego. I odrazu - to mabyć znam?! No cóz bardziej wyraźniej nie mogłam tego dostac. Na telefonie oczywiscie ni ebyło synchronizacji , ale wiedziałam, żewcale o teelfon nie chodziło - bo niby czym jest meteoryt przy telefoanie. 

I nie wiem co robić - na insta wyślwietliła mi sie gościówa z podrózami i lot do niego z noclegiem za 700 zł przecież to jakis absurd i szaleństwo. Nie powiem chiałąym być szczesliwa, wiem ze o wszystko trzeba dbac - ale nie wiem czy z krystaianem jestesmy w stanie znaleźć wspólna droge bo żyjemy troche jak współlokatrzy. Nie wiem co dalej - jest strach przed odejsciem, ale jest on podobny jak przed włochami. wewnetrznie wiem ze musze to zrobić, ale znajduje milion powodów zeby tego nie robić. Nie myślałam ze bede si erozwodzić, nie hciałabym tego. Lepiej byłoby zostac wdowa, wtedy byłabym w oczach ludzi ok. Ale nie chce przeciez zmieniac swojej przyszłości myśląc ze smierc jest rozwiazaniem... tylko ak tutaj to wszystko ogarnac. uchodizmy za taka fajna pare, a w srodku ruina. moze to minie, moze... moze trzeba dac to Panu Bogu w opieke - więc oddaję. Panie oze prowadz mnie drogą, która dla mnie i innych bedzie dobrą - jesli mamy jais plan przed urodzeniem pomóż go realizować - daj mi siłę i odwage na dokonywanie zmian w życiu. dziękuje za wszystko co dla mnie robisz. Prowadz nie, bo ufam tobie bezgranicznie. I wiem, że cokolwiem masz dla mnie bedzie to dobre. 
kocham ludzi 

modrzak : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz